Pierwszy wpis na blogu dotyczyć będzie najnowszego „medycznego” wyroku Sądu Najwyższego. Właściwie, mając na uwadze ile trwają procesy sądowe w Polsce, można powiedzieć orzeczenie to jest niczym świeża bułeczka – datowane na 10 stycznia 2019 r. (sygnatura akt II CSK 293/18). Już jest oczywiście szeroko komentowane w internecie i prasie jako szczególnie istotne. Oczywiście, wyrok ten to waga ciężka wśród orzeczeń, choćby z samego faktu, że wydał go najważniejszy sąd w Polsce.
Nie zanudzając Państwa prawniczą nomenklaturą, sprowadzę sprawę do konkretów. Sąd Najwyższy potwierdził wynikające z przepisów prawo pacjenta do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością i zgodnych z aktualną wiedzą medyczną, a także do pełnej, prawdziwe informacji i stanie zdrowia. Konsekwencją powyższego jest uprawnienie pacjenta do wyrażenia zgody na udzielenie świadczeń zdrowotnych
w sposób świadomy, w pełni „poinformowany”.
Za sam fakt naruszenia wymagań dotyczących zgody na zabieg pacjentowi należy się zadośćuczynienie. W przypadku, którego dotyczyła opisywana sprawa pacjent otrzymał 50.000, 00 zł takiego świadczenia. Oczywiście za uszkodzenie ciała w związku z zabiegiem otrzymał kwotę znacznie wyższą, bo kilkaset tysięcy złotych.
Co przedmiotowe orzeczenie mówi w praktyce? Otóż nie każdy wypełniony formularz zgody, nawet nazwany „formularzem świadomej zgody (…)” będzie spełniał warunki określone w prawie medycznym. Często zdarza się, że pacjent podpisuje formularze, jednakże tak naprawdę nie wie co go czeka lub może czekać. Szpitale często nie zabezpieczają się pod tym kątem, a problem wychodzi po szczegółowej analizie dokumentacji medycznej. Taka analiza pozwala wyciągnąć wstępny wniosek czy doszło do naruszenia prawa i czy pacjentowi przysługują roszczenia. Dotyczy to także podmiotów leczniczych, które po otrzymaniu np. wezwania do zapłaty mogą zlecić szczegółowe przeanalizowanie ryzyka i wysokości ewentualnych roszczeń.