Polityk nie może się obrażać – spory kandydatów w trybie wyborczym

Na kanwie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (ETPCZ) w sprawie Brzeziński przeciwko Polska (z dnia 25 lipca 2019 r., skarga nr 47542/07), o którym można przeczytać tutaj: https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/zakaz-rozpowszechniania-ulotki-wyborczej-naruszyl-wolnosc,451134.html, chciałbym się dziś przyjrzeć bliżej procesom w trybie wyborczym na przykładzie prowadzonej przeze mnie sprawy związanej z ostatnimi wyborami samorządowymi.

Na początku trochę przepisów.

Zgodnie z obecnie obowiązującym obecnie Kodeksem Wyborczym (ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. (http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20110210112),
jeżeli rozpowszechniane, w tym również w prasie, w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe (Dz. U. z 2018 r. poz. 1914), materiały wyborcze, w szczególności plakaty, ulotki i hasła, a także wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej, zawierają informacje nieprawdziwe, kandydat lub pełnomocnik wyborczy zainteresowanego komitetu wyborczego ma prawo wnieść do sądu okręgowego wniosek o wydanie orzeczenia w trybie wyborczym. Osoba składająca wniosek może domagać się w tym wniosku:

1) zakazu rozpowszechniania takich informacji;

2) przepadku materiałów wyborczych zawierających takie informacje;

3) nakazania sprostowania takich informacji;

4) nakazania publikacji odpowiedzi na stwierdzenia naruszające dobra osobiste;

5) nakazania przeproszenia osoby, której dobra osobiste zostały naruszone;

6) nakazania uczestnikowi postępowania wpłacenia kwoty do 100 000 złotych na rzecz organizacji pożytku publicznego.

Podczas ostatnich wyborów samorządowych reprezentowałem kandydata, który został pozwany do sądu w związku z treścią ulotki, jaką kolportował. Należy wskazać, że przepis powyższy sądy powszechne interpretują w ten sposób, iż odnosi się on wyłącznie do nieprawdziwych informacji zawartych w materiałach wyborczych, nie odnosi się natomiast do komentarzy, czy ocen cech kandydata jak również ocen opartych na faktach (tak np. postanowienie Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 7 listopada 2002 r., sygn.  I ACz 1956/02). W praktyce sądy wypowiadały się, że nie można nikomu zabronić w trybie tego przepisu wyrażania swoich ocen i sądów, o ile nie naruszają one dóbr osobistych danej osoby, tj. czci, dobrego imienia, prawa do poszanowania więzi rodzinnych czy innych.

Procesy te charakteryzują się tym, iż broniąc się przed argumentacją wnioskodawcy, uczestnik który sformułował ulotkę, czy inny materiał który odnosił się do obietnic kontrkandydata, np. „obiecał, ale nie wykonał modernizacji mostu na rzece X” musi udowodnić, że jego przeciwnik formułował taką obietnicę wyborczą,  i że faktycznie jej nie zrealizował.

Sądy, jak również sąd w sprawie przeze mnie prowadzonej, bardzo szczegółowo odnoszą się do rozpoznania sprawy pod kątem „prawda – fałsz”. Ulotka, którą posługiwał się mój klient odnosiła się do obietnic wyborczych kontrkandydata i oceniała poziom ich realizacji. Sąd szczegółowo badał, co zostało obiecane, oraz to, co udało się zrealizować przez okres kadencji. Z racji tego, że sprawa jest rozpoznawana w trybie przyspieszonym (24 godziny), jej prowadzenie jest dużym obciążeniem tak dla stron jak i sądu, a następnie sądu II instancji, który rozpatruje ewentualne zażalenia (Sąd Apelacyjny). W prowadzonej przeze mnie sprawie, w konsekwencji zażalenia udało się przekonać Sąd do większości racji mojego klienta, a ponadto, dzięki dobrej argumentacji udało się uniknąć zapłacenia „kary” na cel społeczny.

Europejski Trybunał Praw Człowieka we wskazanym na wstępie wyroku uznał, że zakazanie rozpowszechniania w trybie wyborczym ulotki wyborczej, w której kontrkandydaci skarżącego w wyborach samorządowych zostali nazwani „beneficjentami układu” oraz „układem wzajemnej adoracji i autoreklamy”, stanowiło naruszenie prawa do wolności wyrażania opinii. W tej sytuacji stoi pod znakiem zapytania dotychczasowa linia sądów orzekających w sprawach wyborczych. Trybunał orzekł o sprzeczności orzeczenia z art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (https://www.echr.coe.int/Documents/Convention_POL.pdf).

Zgodnie z tym przepisem każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych oraz bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych. Ustęp 2 przepisu reguluje zasady ograniczania tych praw, kiedy są niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej.

A wracając do stanu faktycznego sprawy rozpatrywanej przez ETPCz – elementem kampanii wyborczej, która stała się kanwą orzeczenia ETPCz było rozpowszechnianie broszury w niedzielę pod miejscowym kościołem, po zakończeniu mszy. Trybunał wskazał, iż na podstawie art. 10 Konwencji istnieje bardzo niewiele miejsca na ograniczenia swobody wypowiedzi w sprawach politycznych oraz w debacie publicznej dotyczącej interesu powszechnego. Granice dopuszczalnej krytyki w przypadku polityka, w wypowiedziach dotyczących jego działalności publicznej, są znacznie szersze, niż w przypadku przeciętnego obywatela. Wyrok ten stanowi bardzo cenną wskazówkę interpretacyjną przed zbliżającymi się jesiennymi wyborami parlamentarnymi i w obecnym okresie kampanii wyborczej.

Obecnie kwestia dochodzenia ochrony dóbr osobistych w kontekście okołowyborczym została przewidziana w art. 111 ustawy z 5 stycznia 2011 r. Kodeksu wyborczy. Uregulowania te są podobne do uregulowań wcześniejszych, stanowiących podstawę omawianego rozstrzygnięcia Trybunału. Warto w tej mierze wskazać, iż sąd może zasądzić – tytułem „kary”, jak ujął to Trybunał w Strasburgu – nie tylko zakaz rozpowszechniania i nakaz sprostowania, ale również obowiązek zapłaty kwoty do 100.000 zł na rzecz organizacji pożytku publicznego. Trybunał pokazuje, że z uprawnień tych należy korzystać bardzo ostrożnie. Szybkość postępowania w trybie wyborczym (sąd winien orzec w przedmiocie wniosku wniesionego na podstawie art. 111 kodeksu wyborczego w ciągu 24 godzin) nie usprawiedliwia pochopnego rozstrzygania tego typu spraw. Z ustalonej linii orzeczniczej Trybunału jednoznacznie wynika, że debata polityczna nie jest miejscem na ograniczenia wolności wyrażania opinii, poza skrajnymi przypadkami nadużycia swobody wypowiedzi, szerzenia mowy nienawiści itp. Trybunał ponownie przypomina: polityk nie może się obrażać, a elementy przesady i prowokacji w polityce są jak najbardziej dopuszczalne.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.